piątek, 14 grudnia 2012

Niall


Do: Niall

Jestem w szpitalu, możesz po mnie przyjechać?


Dlaczego teraz? Dlaczego w takim momencie? To była moja życiowa szansa. Moja przepustka do spełnienia marzeń, robienia tego co kocham. A teraz? Teraz to wszystko legło w gruzach w przeciągu pięciu sekund. Wszystko na co pracowałam przez ostatnie parę miesięcy, parę lat - miało po prostu przejść mi tuż koło nosa. Nie mogłam się z tym pogodzić..
*
Siedziałam na korytarzu, czekając, aż lekarz zawoła mnie do swojego gabinetu. Spodziewałam się najgorszego. Wiedziałam, że to co usłyszę na pewno nie będzie satysfakcjonujące. Nabierałam powoli powietrza, próbując opanować łzy, spływające mi policzkach, co nie szło mi jednak najlepiej. Prawą nogę wyłożyłam na krzesło obok i oparłam plecy o zimną ścianę.
Przez korytarz co chwilę przewijali się nowi ludzie. Widziałam starszego pana, trzymającego lewą rękę tuż pod klatką piersiową, który starał się nie okazywać po sobie bólu jaki mu ona sprawiała, jednak co chwilę jego twarz krzywiła się w grymasie. Po drugiej stronie, na jednym z siedzeń zobaczyłam małą dziewczynkę zalaną łzami, której mama starała się ją jakoś pocieszyć. Mała jednak nie mogła się uspokoić i co chwilę zbyt gwałtownie nabierała powietrza, przez co jej okrągła twarzyczka zrobiła się purpurowo-czerwona.
Kolejne łzy spływały po moich policzkach. Otarłam je rękawem, a włosy, które opadły mi na czoło odgarnęłam ręką. W pewnym momencie usłyszałam jak jakieś dziewczyny w kącie cicho popiskują, ewidentnie podekscytowane. W tym samym momencie z drugiej strony korytarza zobaczyłam jego. Z rozczochraną czupryną, kompletnie zdyszany i lekko czerwony szedł, a raczej truchtał w moim kierunku. Starałam się nie okazywać słabości jednak jego widok kompletnie mnie rozbił. Kolejne łzy spływały po moich policzkach mocząc mi koszulkę. Niall przykucnął tuż obok mnie i otarł mi je delikatnie z twarzy, po czym pocałował w czoło. Przymknęłam oczy i już miałam się odezwać, kiedy pielęgniarka zaprosiła mnie do gabinetu. Zaczęłam podnosić się z krzesła, a Niall wziął mnie pod ramię i skierował swoje słowa do pielęgniarki:
- Mogę z nią wejść? – jego ochrypły głos rozniósł się po korytarzu, dźwięcząc w moich uszach przez następne parę sekund. Kobieta patrzyła na nas przez chwilę, po czym skinęła głową. Z pomocą chłopaka weszłam do gabinetu. Lekarz kazał mi usiąść na małym krześle znajdującym się tuż przy jego biurku.  Moje serce biło coraz szybciej. Chciałam usłyszeć to co miałam usłyszeć, a potem jak najszybciej udać się do domu, położyć do łóżka i przespać następne parę tygodni.
- A więc co pani zrobiła z nogą? – powoli przeniosłam wzrok na lekarza i zaczęłam mówić:
-  Skakałam do bloku i źle wylądowałam. – lekarz popatrzył na mnie jak na kretynkę i zmrużył oczy.
- Trenuje siatkówkę. – wyjaśnił Niall chwytając mnie za rękę i kucają tuż obok. Lekarz wyprostował się i powoli przeszedł w moim kierunku. Uniósł moją nogę i zaczął dotykać kostki. Kiedy trafił w miejsce bólu, syknęłam.
- Tak jak myślałem. – odparł wracając do biurka i zapisując coś w kartotece – Ma pani zerwaną torebkę skokową. To pójdzie do szyny.
Jego słowa trafiały we mnie powoli, sprawiając niesamowity ból w środku.  Moje oczy ponownie zaszły łzami. Nie słyszałam już nic co lekarz do mnie mówi. Starałam się wmówić sobie, że to jest tylko sen, że to nie dzieje się naprawdę. Za chwilę się obudzę, wstanę z łóżka, otrzymam porannego buziaka i pojadę na trening. Że za parę dni razem z całą drużyną pojadę na zawody krajowe – że wszystko będzie w porządku.
Niall widząc w jakim jestem stanie pomógł mi wstać i zaprowadził do pielęgniarek, które założyły mi opatrunek.
Wychodząc na korytarz, który był już oblegany przez tłumy fanek z masą telefonów w rękach, nadal nie mogłam się zebrać.
- Zabierz mnie stąd. – czułam, że mam w gardle wielką gulę. Chłopak widząc, że nie mam już siły iść, posadził mnie na jednym z krzeseł, opatulił swoją bluzą i poszedł załatwić jakieś formalności.
*
Czułam na sobie spojrzenia wszystkich dziewczyn znajdujących się w szpitalu oraz przed nim, kiedy Niall wynosił mnie na rękach i wsadzał do auta.
Byłam przyzwyczajona do tłumu, który zawsze go otaczał. Gdziekolwiek by się nie ruszył - zostawał rozpoznawany - a wieści o tym gdzie jest, rozprzestrzeniały się w zaskakującym tempie.
*
Wgapiałam wzrok w sufit, nie wiedząc co dzieje się wokół mnie. Moje myśli nadal krążyły wokół wypadku, zawodów i mojej przyszłości. Tyle mogłam osiągnąć…
Powoli przeniosłam wzrok na telewizor, w którym leciała jakaś kreskówka. Zwinęłam się w kłębek i wtuliłam w kołdrę. Skupiłam się na tym co leciało w TV i dopiero teraz zauważyłam, że to moja ulubiona bajka z dzieciństwa – Scooby Doo. Widząc jak razem z Kudłatym pakują w siebie kolejną kanapkę, na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech. Apetytem dorównywali Horanowi.
- O wiele lepiej widzieć cię w takim stanie. – w progu ujrzałam Nialla z założonymi rękami, które delikatnie podkreślało mięsnie na jego przedramieniach . Uśmiechał się szeroko ukazując swój aparat. Od kiedy go nosił czuł się o wiele bardziej pewny siebie. Chociaż tego nie okazywał, wiedziałam jak bardzo bolały go zgryźliwe komentarze na temat jego zębów.
Podszedł do łóżka i usiadł tuż obok mnie, opierając swoje plecy o ścianę. Podniosłam się na rękach i obróciłam tak, że moja głowa spoczywała teraz na jego nogach. Nadal czułam ból, wściekłość i smutek. Jednak kiedy on był blisko – mogłam pokonać każdą przeszkodę i wytrzymać każdy ból. Wystarczyło mi to, że on jest obok.
Odgarnął moje włosy z czoła i zaczął je subtelnie muskać swoimi dłońmi. Przymknęłam na chwilę oczy, po czym wlepiłam swój wzrok w jego niebieskie tęczówki. Niall przejechał wierzchem dłoni po moim policzku i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Przejdziemy przez to razem. Zobaczysz wszystko będzie w porządku. – musnął moje czoło i ponownie zaczął bawić się moimi włosami. Przewróciłam się na prawy bok i skupiłam na oglądaniu kreskówki. Byłam spokojniejsza. Wiedziałam, że czeka mnie długa rozmowa z trenerem, ludźmi odpowiedzialnymi za rekrutację do drużyny krajowej i wiele innych. Wiedziałam jednak, że dzięki Niallowi - dam radę




Ps. Jest to mój pierwszy imagin po dość długiej przerwie, ale mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodoba. + wybierajcie z kim chcecie następny :)

środa, 12 grudnia 2012

Witam ponownie :)

Dość dawno nic tutaj nie pisałam. Nawet bardzo dawno. Zaczęła się szkoła, trzecia klasa gimnazjum, więc wypadałoby się ogarnąć. Tak na prawdę trafiłam tutaj z powrotem przed przypadek przeglądając pocztę i widząc wasze komentarze. Fajne uczucie widzieć, że ktoś czyta moje imaginy i, że się mu podobają :) Nie wiem co ile będę dodawać nowe historie, ale oficjalnie powracam na bloga! :D 




sobota, 25 sierpnia 2012

Niall

Robiłaś to co kochasz. Zawsze pochłaniało cię to bez reszty. Ciężko pracowałaś nad tym, aby twoje marzenia doszły do skutku. Tak samo jak twoja przyjaciółka. Siedziałyście w tym razem. Stałaś tam teraz. Wszyscy na ciebie liczyli. Drużyna, trener, przyjaciółka.  Powoli obracałaś piłkę w rękach nerwowo zerkając to z niej na pozostałe członkinie drużyny, to na trenera, który uśmiechał się teraz szeroko i kiwał głową, żebyś zagrała piłkę na drugą stronę. Podrzuciłaś ją do góry i uderzyłaś dłonią. Okrągły przedmiot przeleciał tuż nad siatką, zahaczając o taśmę. Jedna z dziewczyn z drużyny przeciwnej ugięła kolana i próbowała jeszcze przyjąć twoją zagrywkę, jednak siła piłki była zbyt silna. Dziewczyna została odepchnięta w tył, a piłka poszybowała na aut. Nigdy nie czułaś się bardziej szczęśliwa.
- Teraz mistrzostwa są już nasze krzyknęła (I.T.P), a cały zespół razem z trenerem, nie mógł się nacieszyć zwycięstwem przez następny tydzień.
*  
- Dobra dziewczyny, teraz trzeba spiąć tyłki i popracować ciężko, żeby dostać się na te mistrzostwa. – krzyknął trener i zagwizdał. Ustawiłyście się w rzędzie i zaczęłyście ćwiczyć zagrywkę. Szło ci całkiem dobrze. Musiałaś jeszcze popracować nad torem piłki, ale tak po za tym było okej.
- Sara ręka prosta w nadgarstku, Ann zrób większy zamach, Katie podrzuć piłkę wyżej! – krzyczał trener jednocześnie przegryzając kanapkę. Ćwiczyłyśmy tak z dobrą godzinę, aż w końcu przyszedł czas na mały mecz. Trener podzielił was na dwie drużyny i zaczęła się gra. Byłaś na pozycji atakującej, jednak dzisiaj coś kiepsko ci szło. Z równowagi kompletnie wybiła cię grupka trzech chłopaków, którzy weszli właśnie na salę. Jedna z zawodniczek pomachała do chłopaka z ciemną czupryną na głowie. Dopiero teraz dotarło do ciebie, że to przecież jej chłopak, a pozostała 2 to pewnie jego kumple. Twoją uwagę przykuł niski blondyn o intensywnie niebieskich oczach. Wpatrywał się w ciebie, aż w końcu odważył się na nieśmiały uśmiech, który ukazał jego zęby, a na nich prawie niewidoczny aparat. Słodki widok chłopaka spowodował, że nawet nie wiesz kiedy uśmiechnęłaś się szeroko w jego kierunku.
- (T.I) skup się! – ocucił cię wrzask trenera. Katie zagrała piłkę, na drugą stronę. Dziewczyna za tobą ją przyjęła, a Ann idealnie wystawiła ci ją do ataku. Zrobiłaś mały rozbieg i wyskoczyłaś na tyle ile dałaś radę. Zrobiłaś zamach i z całej siły uderzyłaś w piłkę. Wyładowałaś na ziemi i patrzyłaś na tor lotu piłki. Ta zamiast jednak lądować w boisku, poleciała w kierunku grupki chłopaków i uderzyła jednego z nich w tył głowy. Chłopak otrząsnął się i odwrócił w waszym kierunku.
- O matko.. – wymsknęło ci się. Blondyn pomasował się w tył głowy i przeniósł wzrok na waszego trenera.
- Pare to ona ma niezłą w tych rękach. – skomentował z uśmiechem.
- Żeby jeszcze tylko trafiała w boisko. – odpowiedział (I.T) i wywrócił oczami.
Po zakończonym treningu, wzięłaś prysznic i miałaś nadzieję, że jeszcze złapiesz chłopaka. Miałaś wyrzuty i chciałaś go za to wszystko przeprosić. Na sali nie miałaś na to ani odwagi, ani siły. Zarzuciłaś torbę na ramię i wyszłaś z szatni. Blondyn stał oparty o ścianę i wlepiał swój wzrok w podłogę. Full cap zasłaniał mu teraz całe oczy i połowę nosa, a ramiona miał lekko opuszczone w dół, co sprawiało, że wydawał się jeszcze niższy.
- Przepraszam za tamto. Naprawdę nie chciałam. – powiedziałaś cicho, jednak chłopak dał radę to usłyszeć, ponieważ jak tylko usłyszał twój głos podniósł głowę tak, że znowu mogłaś zobaczyć te błękitne tęczówki. Jego poważny wyraz twarzy znowu zaczął się przeradzać w ten słodki uśmiech, który nawet nie wiesz czemu tak na ciebie działał.
- No, ledwo uszedłem z życiem. Wiesz, taki cios dla mojej małej główki.. – zrobił chwilową przerwę i starał się przybrać poważną minę co nie szło mu jednak najlepiej i wywołało u mnie szeroki uśmiech – I co my teraz z tym zrobimy? – spytał sugestywnie. Stałaś jak wryta i nie wiedziałaś co masz odpowiedzieć.
- To może ułatwię i sprawę. – kontynuował – Ty. Ja. Dzisiaj. 20. Kino w centrum. - pokiwałaś potwierdzająco głową.
- Okej. – chłopak ponownie uśmiechnął się szeroko. Tym razem było w nim widać nutkę satysfakcji i entuzjazmu. Odwróciłaś się i ruszyłaś w kierunku wyjścia.
- Tak w ogóle to jestem Niall. – rzucił jeszcze za tobą.
-Wiem. – odpowiedziałaś. Chłopak lekko zdezorientowany stanął w miejscu i, któryś raz z kolei posłał słodki uśmiech w twoim kierunku.
- Więc do zobaczenia o 20 (T.I). – tym razem to ty zostałaś na korytarzu, wpatrując się w oddalającego się Irlandczyka.







CZYTASZ=KOMENTUJESZ - bardzo bym o to prosiła, bo komentarze bardzo mnie podbudowują + wybierajcie z kim chcecie następny imagin ;>

środa, 22 sierpnia 2012

Osobiście

Mam do was prośbę. Tak naprawdę nie wiem kto to czyta i czy komukolwiek się moje imaginy podobają. Jeżeli możecie - wpisujcie opinie w komentarzach. Dla was to parę sekund, a dla mnie znaczy to naprawdę wiele. :) Jeżeli macie własne strony z imaginami, czy opowiadaniami o chłopakach wpisujcie linki - chętnie poczytam i pokomentuję. Dziękuję za uwagę. J. <3


Harry

         - Matko boska, ciekawe jak ja to teraz ogarnę.. – zaczęłaś narzekać stojąc przed lustrem w łazience. Twoje włosy były całe poplątane.  Przyjrzałaś się dokładnie i odnalazłaś parę liści, trochę trawy i dwie kulki ostu. Ostrożnie zaczęłaś odczepiać czepliwe kulki, które nie              chciały jednak z tobą współpracować.
- Zabiję kiedyś tego dzieciaka.. – skrzywiłaś się lekko pod wpływem wyrywanych włosów, jednak po chwili kontynuowałaś swój monolog - Trzeba było się zatrudnić jako psia opiekunka. Byłoby o wiele łatwiej. – dzieciak, którym się opiekowałaś dawał ci nieźle popalić, jednak ty miałaś zamiar doprowadzić go do porządku i nie rzuciłaś tej roboty chcąc pokazać bachorowi, że nie odpędzi kolejnej opiekunki z krzykiem.
- Auć. – syknęłaś. Okej, pierwszy chwast wyjęty. Pora zabrać się za drugiego.  Odwróciłaś głowę i ujrzałaś zdyszanego Harry’ego, który wpadł właśnie do łazienki i zamknął was w środku.
- Styles! Wyłaź tchórzu! Załatwmy to jak prawdziwi faceci! – usłyszałaś głos rozzłoszczonego Horana zza drzwi.
- Puka się chyba tak? – spytałaś ironicznie i zabrałaś się za przerwany zabieg – Co mu tym razem zjadłeś?
- Ostatni kawałek pizzy. – powiedział Hazza wyrównując oddech.. – A tobie co się stało? Wywróciłaś się w ogrodniczym? – spytał z rozbawieniem.
- Przestań się nabijać i mi pomóż. Inaczej wpuszczę tutaj Nialla.
- Idę moja królowo. – ukłonił się ceremonialnie i pomógł wyjąć ci wszystko z włosów.
Chwyciłaś szczotkę i zaczęłaś rozczesywać włosy. No, przynajmniej próbowałaś. Harry widząc jak wyrywasz sobie je wszystkie z głowy wyjął ci przedmiot z ręki i powiedział:
- Pozwól, że ja się tym zajmę. Nie chcę cię oglądać łysej. – uśmiechnął się szeroko i zabrał do roboty. Stałaś oparta o umywalkę i wpatrywałaś się w lustro. Widziałaś w nim odbicie skupionego Hazzy. Jego idealne rysy twarzy, duże zielone oczy, w których tonęłaś codziennie, burze loków na jego głowie, oraz dwa dołeczki, tworzące się po obu stronach twarzy.  Delikatnie rozczesywał twoje włosy, czułaś jego subtelny dotyk. Robił to naprawdę delikatnie – tak, że nie wiedziałaś kiedy skończył.
- Gotowe.
- Dzięki. – odpowiedziałaś i uśmiechnęłaś się delikatnie. Harry odłożył szczotkę na umywalkę i zrobił krok w twoim kierunku. Odruchowo się cofnęłaś, jednak Styles zahaczył nogą o kabel, który wychodził z suszarki i runął na ciebie. Podtrzymałaś go i na tyle na ile było to możliwe. Kiedy ten się wyprostował, wasze twarze dzieliło może 3 cm. Przeniosłaś wzrok z jego oczu na usta i wpatrywałaś się w nie, dopóki ten nie zaczął powoli zbliżać się do ciebie jeszcze bardziej. Czułaś jego oddech oraz cudowne perfumy. Zaciągnęłaś się ich zapachem i czekałaś na dalszy rozwój zdarzeń kiedy nagle zerwałaś się słysząc jak ktoś wali w drzwi.
- Wyjdźcie z stamtąd w końcu. Ja też mam swoje potrzeby. –wrzasnął Lou. Przelotnie zerknęłaś na Harry’ego, po czym pospiesznie wyszłaś z łazienki i pognałam na piętro. Słyszałaś tylko jeszcze jedną wymianę zdań między Lou, a Hazzą.
- Dzięki stary. Nie mogłeś poczekać 2 minut? Po za tym na górze, jest przecież druga łazienka. – warknął Harry.
Louis nic nie odpowiedział tylko zaśmiał się cicho pod nosem.
Weszłaś na piętro i zaczęłaś iść korytarzem. Zatrzymałaś się na chwilę przed drzwiami własnej sypialni. Już miałaś wejść do środka, kiedy ktoś chwycił cię w pasie, przygwoździł do ściany i namiętnie pocałował. Uniosłaś się lekko na palcach i umieściłaś swoje dłonie na policzkach Hazzy. Kiedy oderwałaś się od niego ponownie pozwoliłaś sobie utonąć w jego oczach. On zrobił to samo. Nie mogłaś uwierzyć w to co się właśnie dzieje.
- Chodź. –oznajmił, chwycił cię za rękę i dosłownie wciągnął za sobą do pokoju.
- Matko boska co ty wyprawiasz dziewczyno. – przeleciało ci przez myśl, jednak Harry ponownie przyparł cię do ściany i rozwiał wszelkie wątpliwości kolejny pocałunkiem, który przeniósł się później na szyję, ramiona, dekolt, a końcówki tego wszystkiego chyba się już wszyscy domyślamy.





wtorek, 31 lipca 2012

Zayn

Zbliżały się urodziny twojej przyjaciółki. Razem ze znajomymi postanowiliście wywołać wasze zdjęcie z tegorocznych wakacji. 
Pracownica kazała ci przyjść odebrać je za 2 godziny. Kiedy czas upłynął, powolnym krokiem, ze słuchawkami w uszach ruszyłaś w kierunku studia. 
Weszłaś do środka i rozglądnęłaś dookoła, jednak przy ladzie nie było żadnego pracownika.
- Dzień dobry! – miałaś nadzieję, że ktoś cię usłyszy.
- Tutaj jestem, zaraz do pani podejdę. – usłyszałaś w odpowiedzi z drugiego pomieszczenia. Usiadłaś na fotelu pod ścianą i wyciągnęłaś słuchawki z uszu. Nie minęły 2 minuty, a dałaś radę usłyszeć dzwonek w czyimś telefonie. Poznałaś piosenkę i zaczęłaś cicho pomrukiwać pod nosem. Z pokoju naprzeciwko wyszedł chłopak z telefonem przy uchu. Głowę miał spuszczoną, więc nie dałaś rady zobaczyć jego twarzy.
- Nie, nie teraz. Teraz mamy sesję zdjęciową. Jutro po południu, dam ci jeszcze znać. – podniosłaś głowę i dyskretnie zlustrowałaś chłopaka. Był ubrany w zwykły T-shirt, ciemne jeansy i czerwono-białe Nike.
- Głupia jesteś, oni, tutaj? – skarciłaś się w myślach i zaśmiałaś pod nosem. W tym momencie nieznajomy wyprostował się i nie miałaś już żadnych wątpliwości.
- Cholera jasna.. – wyszło z twoich ust mimowolnie.
- Nie, Zayn. – uśmiechnął się słodko. Momentalnie zrobiłaś się czerwona jak burak.
- A ty śliczna? Jak masz na imię? – spytał. Powoli znowu uniosłaś głowę i odpowiedziałaś:
- T.I – uśmiechnęłaś się delikatnie, ale szczerze. Zayn nagle podszedł do ciebie. Dzieliło was może 5 cm. Chwycił cię za rękę i coś w nią włożył.
- Spotkaj się tam dzisiaj ze mną o 20. – uniósł brwi i dodał – Tak czy siak będę czekał, nawet jeżeli miałbym czekać do rana. - wpatrywałaś się w jego czekoladowe oczy, modląc jednocześnie o to, żeby to wszystko nie okazało się kolejnym cudownym snem. W tym momencie z pokoju wyszła pracownica.
Odebrałaś zdjęcie, zapłaciłaś, po czym skinęłaś jeszcze na Zayna i wyszłaś ze studia. Ruszyłaś chodnikiem, po czym przeskanowałaś na nowo wszystko co przed chwilą zaszło.
- Chwila, chwila, czy Zayn Malik nazwał cię „śliczną”? Straciłaś grunt pod nogami i runęłaś na ziemię. Odpłynęłaś, nie widziałaś nic, nie mogłaś się ruszyć. Słyszałaś jednak nad sobą dobrze znane ci głosy:
- Matko i co teraz?! Jezu, co my z nią teraz zrobimy?! Przecież nie zostawimy jej na środku chodnika! – usłyszałaś spanikowany głos Nialla.
- Harry, może ty coś poradzisz. Wiedziałeś jak odebrać poród. – zaśmiał się Louis.
-  Może by ją oblać wiaderkiem wody? – podsunął Liam. Miałaś ochotę krzyczeć: Nie, proszę, ja już się podniosę! -  ale nie mogłaś nic zrobić, byłaś skazana na nich.
- Chyba cię pogięło! – wrzasnął Zayn – Wtedy już nigdy w życiu nie przyszłaby na to spotkanie!
- Jakbyś miał u niej jakieś szanse. – skomentował Hazza wybuchając śmiechem. Poczułaś jak ktoś zabiera cię na ręce i rusza z miejsca. Nic więcej nie pamiętałaś. 
Obudziłaś się w wielkim łóżku, a obok siedział mulat. Przetarłaś oczy i podniosłaś się do pozycji siedzącej. Zayn jak tylko zauważył, że jesteś przytomna, bez zastanowienia się do ciebie przysunął. Nachylił nad tobą i szepnął ci w usta:
- To może zostaniemy tutaj? – uśmiechnął się, a ty przygryzłaś lekko wargę. Miałaś ochotę krzyknąć tak, kiedy nagle zerwałaś się z krzykiem.
Znajdowałaś się w wielkim salonie. Nie wiedziałaś gdzie jesteś, ani co masz teraz zrobić. Powoli jednak wstałaś i podparłaś się na rękach.
- No hej. – usłyszałaś głos za sobą. Odwróciłaś się i ujrzałaś Malika ze szklanką soku pomarańczowego. Usiadł obok ciebie i oddał ci szklankę.
- Już ci lepiej piękna?
- Piękna? Czy on nazwał cię piękną? – ponownie straciłaś panowanie nad własnym ciałem.
- Nie no, znowu? - skomentował Zayn łapiąc cię - Liam! Przynieś to wiaderko!